poniedziałek, 29 lipca 2013

Od Severusa-cd Belli

Ruszyłem w stronę mojej chatki.Szkoda mi Belli no ale co ja mogę zrobić?Zapadał już zmrok,nagle usłyszałem głos kobiety
-Asantix Samarrow!
A potem tylko palący ból na plecach.Upadłem nieprzytomny na ziemię.Obudziłem się na kamiennym tronie pod postacią człowieka.Ta sama blada skóra,te same czarne włosy do ramion..Nagle zobaczyłem co jest nie tak.Moje ręce,nogi i szyja były przypięte do tronu stalowymi kajdanami.Starałem się uwolnić ale nadaremno.Nagle z ciemności wyszła na czarno ubrana kobieta.
-Witaj Severusie-podrapała mnie pod brodą.
-Beatrix wypuść mnie
-Oh,nie mogę mój wilczku-usiadła mi na kolanach i zaczęła smyrać mnie palcem po piersi.-Sauron chciał cię widzieć,a wiesz...ja tylko wykonuje rozkazy mego pana.
-Zejdź ze mnie.
-Yymm,zadziorny,mrrrr.
-Mówię na poważnie.
-Oh,ty mój wielki czarnoksiężniku.
-Beeatrix zejdź z niego.-usłyszałem syczący głos w końcu pokoju.
-Tak jest panie-pośpiesznie ze mnie zeszła i padła na kolana
Podoba ci się mój zamek.Ssseverusie?-Sauron syknął mi w twarz.-Dementorzy powiedzieli mi że zbliża się tu jakieś zwierze.Chyba twoja koleżanka coo?Wiesssz co robimy z niechcianymi gośćmi?
Do komnaty wszedł śmierciożerca z białym małym jelonkiem na łańcuchu.Maleństwo bardzo się bało i wierzgało.Sauron wziął różdżkę i wypowiedział zaklęcie,,Avada Kedavra!''.Sarniątko zmarło w pierwszej chwili.
-Widzisz?To ssamo może stać się z tobą Snape.-podstwaił mi różdżkę pod gardło.Wiesz jak nie znoszę ludzi którzy nie przestrzegają moich zasad-zaczął razić mnie prądem.-Każdy taki człowiek jest brutalnie karany!-tym razem podciągrął rękaw i pokazał długie pazóry.Przejechał mi nimi po oku.Zaczęła płynąć mi krew.Cała moja twarz była we trwi a ja tylko powstrzymywałem krzyk.
-Ja cię umyję Sevy.-Beatrix wzięła ścierkę i owinęła mi ją wokół głowy zasłaniając oczy.
-Jeśli jeszcze raz nie będziesz mnie słuchał.Zabije cię!-zaśmiał się i zaczął zadawać mi wewnętrzny ból.Tego już nie wytrzymałem i zacząłem się drzeć.Czułem jak ktoś wypala mi wnętrzności.-Saaa już wystarczy.-pogłaskał mnie po głowie.Przestałem czuć zimnął zamkową posadzkę.Zamiast tego poczułem trawę i powiew wiatru.Potem już..zupełnie nic.Usłyszałem w mojej głowie echo.
-Jo Sev..Sev.Seeev,ok?.
Przebudziłem się byłem w moim łóżku już jako wilk.Wciąż bolało mnie oko i miałem tam bliznę.Otworzyłem oczy i zobaczyłem nademną Hondo i Delgado.Chciałem wstać,ale Delgado docisnął mnie do łoża.
-Jesteś zbyt słaby Severusie.Zostań tu.-powiedział Delgado.
-Ale Bella..ona idzie do Saurona-wyksztusiłem.
-Bredzi,ja go przypilnuję-Delgado zwrócił się do Hondo.
-Spadaj cieciu,ja go pilnuję-warknął Hondo.
Nie słyszałem dalszej kłótni do zasnąłem

<Bella?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz