Nazajutrz rano ja,i inni śmierciożercy zebraliśmy się w sali balowej na uczcie.Do picia była oczywiście krew i kilka innych trunków.A do jedzenia?Mięso.Czyje?Ludzkie,wilcze i cielęce.Dla mnie oczywiście prze pyszne,ale nie każdemu leci slinka na widok krwi i wnętrzności.Siedziałem u boku Saurona.Zamartwiałem się trochę o Bellę,czy ona jeszcze żyje?
-Twoje myśli są denerwujące-syknął Sauron. -Przepraszam panie. -Wiesz..ten plan z watahami to nawet niezły plan. -Co? -Te całe.. -Dzikie kundle? -Nie przerywaj mi!Chodzi o to że mają kontakt z patronusami.Te przeklęte stwory niszczą mrok i ciemność.Zabij je wszystkie ! -Wszystkie? -Wszystkie,tak byśmy mogli pożywić się ich krwią!-krzyknął a śmierciożercy zaczęli wiwatować -Taaak.Ale to przecież białe jelenie -No właśnie.Oddaję ci moc zamiany w wilka mój wierny uczniu!-błękitna kula znów we mnie wniknęła -Dziękuję panie-ukłoniłem się i wskoczyłem na stół,przewracając kielichy z krwią-Obiecuję wam bracia i siostry!Nikt z tych białych kóz ni przeżyje!-trochę mnie poniosło.Zmieniłem się w kruka i wyleciałem przez okno.Chciałem znaleźć Bellę.Ona ma kontakt z białymi jeleniami.Wyczułem jej świetlistą duszę w jakiejś jaskini.Wylądowałem tam i zmieniłem się w wilka.Weszłem do jaskini. -Stać kto idzie!?-krzyknęła jakaś wadera.Siła mroku uniosła ją do góry i rzuciła o ścianę. -Witaj Bello wróciłem-syknąłem. <Bella?> |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz