- No więc dobrze - rzekłam - Co tu robisz i dokąd zmierzasz?
- Musiałam uciec - odparła - Aż dotarłam tu. Ponoć - jak już mówiłam - są tu watahy, wrogie Mrocznym.
- Zgadza się - mruknęłam - Ale na jakiej niby podstawie mam Ci ufać? Czemu bym miała Cię nie zabić?
Wadera poruszyła się niespokojnie i powiedziała:
- Musisz mi zaufać!
- Nie, nic nie muszę! - warknęłam. - Ale możesz ze mną iść.
- Naprawdę? - ucieszyła się nieznajoma i uśmiechnęła się szeroko.
- Tak, chodź za mną.
Podążyłyśmy powoli ku mojej jaskini. Na początku chciałam nakarmić Wicky, bo opadała z sił. Zastałyśmy tam akurat Hondo, który zmarszczył tylko czoło, przywitał się ze mną i wyszedł z jamy.
- Kto to? - zapytała nieufnie Wicky.
- Mój partner - odparłam dumnie i z godnością uniosłam głowę do góry. Przygotowałam jedzenie dla Wicky i sama zjadłam nieco.
- Teraz opowiadaj - zwróciłam się do niej. I Wicky zaczęła swoją historię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz