Uchyliłam lekko oczy. Wstałam, lekko chwiejąc się na łapach. Odkaszlnęłam i spojrzałam w górę. Do moich uszu dobiegł piskliwy głosik, a ja odruchowo odskoczyłam do tyłu. Spojrzałam w dół. Przed moimi łapami stał przedziwny stworek, który wpatrywał się we mnie;
- Witaj, jak masz na imię? - spytał cichym, nieśmiałym głosikiem.
- Lili - uśmiechnęłam się. - Gdzie ja jestem?
- W Krainie Trzech Snów - oznajmił niepewnie.
- A jak się stąd wydostać?
- Dlaczego chcesz stąd iść? - spytał przestraszony.
- No bo... Rodzina na mnie czeka. Muszę wracać.
- Nie! - krzyknął.
- Przykro mi. Wracam.
- Nie możesz! - powtórzył. Zaczął się zwiększać, a jego głos przybrał niską barwę. Tajemniczy stworek zamienił się w.....
Ogromnego niedźwiedzia. Ryknął głośno, a ja, sparaliżowana strachem i zdumieniem, nie potrafiłam się ruszyć. Bestia ruszyła w mym kierunku i jednym ruchem łapy powaliła mnie na ziemię. Podbiegła do mnie i chwyciła w pół. Zacisnęła szczęki na mych żerach i rzuciła mną o pień drzewa.
Rey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz