Musiałam sobie wszystko poukładać... Rozpoczynałam nowy rozdział w moim życiu. Lucius spał w swojej tajemnej jaskini, której za żadne skarby nie chciał mi jej pokazać. Byłam sama w lesie. Położyłam się na aksamitnej trawie i zaczęłam rozmyślać o życiu i śmierci. O nieśmiertelności też.
- Nieśmiertelność to dar czy przekleństwo? - rozmyślałam.
Nie wiem po co i na co ale znów poszłam ale na otwartą przestrzeń. Zawsze się jej bałam. Stanęłam na środku, zamknęłam oczy i wsłuchałam się w dźwięki otaczające mnie. Ale zamiast usłyszeć te wszystkie piękne melodie usłyszałam trzepot skrzydeł smoka. Błyskawicznie wzięłam się w garść. Spojrzałam w górę i zobaczyłam to czego się spodziewałam. Smoka. Ale zamiast uciekać zaczełam myśleć o Sheo. To mój brat. Kiedy go ostatni raz widziałam, to życzył mi powodzenia w polowaniu Alf. Bestia była wysoko na niebie i latała nade mną w kółko. Zaczęła powoli zniżać się na dół , a ja myślałam jak mój brat kochał te stworzenia. Smok po jakimś czasie całkowicie zleciał na ziemię i wlepił we mnie swe przepiękne ślepia.
Widać było gołym okiem że, chce mnie zabić.
- Sheo - szepnęłam tak cicho że, ledwie sama siebie słyszałam.
Betia gwałtownie się zatrzymała. Zmieniła się w wilka i powiedziała:
- Eishra?
-Tak, a ty Sheo? - wymamrotałam.
Wilk podszedł do mnie i przytulił.
- Tak, jestem Sheo- powiedział.
^^^^^^^Sheo?^^^^^^^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz