Rzuciłem nienawistne spojrzenie ku Aceiro i zgasiłem Asokę, która po skończeniu głośnego rechotu, przeszła do cichego chichotu.
- Dość, Aceiro - powiedziałem, rzucając zaklęcie na swoje futro. Po chwili było ładne i błyszczące.
- No dobra - odparł basior.
Asoka wstał i weszła między nas.
- Co powiecie na małe co nieco?
- W sumie już zgłodniałem - uśmiechnął się Aceiro.
- Ty zawsze jesteś głodny - rzuciłem basiorowi.
- No! - odpowiedział radośnie Aceiro.
- No, chodźmy na coś zapolować - powiedziała Asoka. - Racan? Ułożysz nas?
- Jasne! - odparłem. - Aceiro na lewe skrzydło, Asoka na prawe, a ja będę krążył za wami, okej?
Oboje potaknęli głowami.
- Asoka? - zwróciłem się do wadery. - Wytropisz?
Aceiro???
wtorek, 29 kwietnia 2014
piątek, 25 kwietnia 2014
od Eishry - cd. Sheo; do Firmum
Kiedy
zobaczyłam Sheo jako Wiedźmina, zdziwiłam się, ale gdy stracił
przytomność, byłam oszołomiona. Stałam przed niewzruszonym Wiedźminem i
zapytałam:
- Czy wiesz kim jest ten wilk? - Nie, nie wiem i nie obchodzi mnie to. - On jest Władcą Wszechświata, Wiedzminie i każę ci w jego imieniu jako że, jestem jego rodzoną siostrą zabrać go tam gdzie Ci każę. - Korzyści? - Możesz zostać połknięty przez Czarną Dziurę, gdy się ocknie. - To wystarczy, gdzie mam go zabrać? - Chodź za mną. Poszliśmy do jaskini lekarza i zastaliśmy tam Delgado i Rey'a rozmawiających ze sobą. - Cześć chłopaki, mam tu w połowie trupa, w połowie Władcę Wszechświata - powiedziałam z figlarnym uśmieszkiem na pysku. - Ok, połóżcie go tu - i basior wskazał skałę, wyłożoną mchem. - To wy go sobie leczcie, a ja pobiegam sobie za jakimś zajączkiem - odparłam. - A tak w ogóle to ja jestem Rey a ten lekarz to Delgado - przedstawił Rey. - Tak, tak... to ja spływam -, czesć! - i wybiegłam z jaskini mówiąc w myślach Wiedźminowi że, może iść. Dobiegłam na uroczą polankę, kiedy niespodziewanie wpadłam na basiora, o pięknym ognistym futrze. - Eeeee..., cześć jestem Eishra... - jąkałam się. - Witaj, Firmum. Jestem Firmum - przedstawił się. - Może wynagrodzę tą wpadkę wspólnym polowaniem na bizona - zaproponował basior. - Ok... ale wiedz że, nigdy nie polowałam na bizony... - powiedziałam z, nutką podekscytowania. |
|
Nowy wilk!
Imię: Firmum (z łacińskiego "Niezłomny")
Płeć: Basior
Wiek: 3 lata
Cechy: Jest tajemniczym i niezłomnym basiorem. Zna się na życiu i jest empatyczny. Romantyk i flirciarz,cz poczuciem humoru. Choć wygląda na rozrywkowego wilka, potrafi być poważny i dać dobrą radę.
Stanowisko: Wojownik
Żywioł: Ogień i woda.
Moce: Związane z żywiołami, ma wyostrzone zmysły, zna język Wiedzminów, Elfów, Wody i Ognia.
Patron: Water
Partner: Podoba mu się Eishra...
Rodzina: Został stworzony z Ognia i Wody.
Historia: Niektórzy mówią że, Bóstwo go przeklęło, a jeszcze inni że, uciekł z bram śmierci. A prawda jest taka że, gdy woda i ogień się ze sobą stykneły, bóg Ziemi tchnął w niego życie i dał mu błogosławieństwo. Opiekowały się nim zwierzęta, Elfy, Wiedźmini... czasem nawet ludzie. W wieku 1,5 lat opuścił swoją dotychczasowom osadę by, szukać miłości, przygód i doświadczenia. I to cała jago historia.
Towarzysz: -
Właściciel: ~Lou~
Płeć: Basior
Wiek: 3 lata
Cechy: Jest tajemniczym i niezłomnym basiorem. Zna się na życiu i jest empatyczny. Romantyk i flirciarz,cz poczuciem humoru. Choć wygląda na rozrywkowego wilka, potrafi być poważny i dać dobrą radę.
Stanowisko: Wojownik
Żywioł: Ogień i woda.
Moce: Związane z żywiołami, ma wyostrzone zmysły, zna język Wiedzminów, Elfów, Wody i Ognia.
Patron: Water
Partner: Podoba mu się Eishra...
Rodzina: Został stworzony z Ognia i Wody.
Historia: Niektórzy mówią że, Bóstwo go przeklęło, a jeszcze inni że, uciekł z bram śmierci. A prawda jest taka że, gdy woda i ogień się ze sobą stykneły, bóg Ziemi tchnął w niego życie i dał mu błogosławieństwo. Opiekowały się nim zwierzęta, Elfy, Wiedźmini... czasem nawet ludzie. W wieku 1,5 lat opuścił swoją dotychczasowom osadę by, szukać miłości, przygód i doświadczenia. I to cała jago historia.
Towarzysz: -
Właściciel: ~Lou~
od Sheo - cd. Eishry; do Eishry
Byłem wtulony w futro Eishry. Ona też się przytuliła. Opowiadałem jej w
myślach co się ze mną stało, gdzie byłem, co poznałem. Następnie ona
zaczęła mówić o jej dotychczasowym życiu. Zeszła godzina gdy, Eishra
usłyszała jakieś stworzenie. Powiedziała mi o tym. Wiedzieliśmy co mamy
zrobić.
W naszej dawnej watasze były często rozgrywane wojny, dlatego każdy wilk był uczony od małego co zrobić gdy zobaczy się/usłyszy się/zostanie zaatakowanym się.
Zeczęliśmy okrążać się nawzajem patrząc na zewnątrz (koła?). Po chwili dostrzegliśmy Wiedźmina który skradał się w naszą stronę od dłuższego czasu. Udaliśmy, że go nie widzimy. Mógł być z kimś innym. Zdziwiłem się. Z tego zo wiedziałem, wiedzmini polują tylko na potwory zagrażające ludziom.Wyciągnoł srebrny miecz i usiadł po turecku. Stanąłem przed nim, a następnie zapytałem się jego wiedzmińskim językiem czy wie kim jestem. Chciałem wzbudzić w jego sercu niepokój, ale wiedziałem że, nie mogę przeginać ze względu na to że, może mnie łatwo i boleśnie zabić swoim srebrnym mieczem na potwory. Odparł mi tak:
- Nie wiem, lecz wyczuwam w Tobie potęgę magii.
- Czego tu szukasz? - spytałem po czym, zamieniłem się z trudem w Wiedźmina.
- Szukam miasta i potworów, takich jak Wy - powiedział bez cienia jakichkolwiek uczuć.
- O ile wiem w pobliżu nie ma miasta, ale jest dużo potworów. Każdego rodzaju - odparłem i straciłem przytomność.
(Tak wygląda wiedzmin)
`````Eishra?``````
W naszej dawnej watasze były często rozgrywane wojny, dlatego każdy wilk był uczony od małego co zrobić gdy zobaczy się/usłyszy się/zostanie zaatakowanym się.
Zeczęliśmy okrążać się nawzajem patrząc na zewnątrz (koła?). Po chwili dostrzegliśmy Wiedźmina który skradał się w naszą stronę od dłuższego czasu. Udaliśmy, że go nie widzimy. Mógł być z kimś innym. Zdziwiłem się. Z tego zo wiedziałem, wiedzmini polują tylko na potwory zagrażające ludziom.Wyciągnoł srebrny miecz i usiadł po turecku. Stanąłem przed nim, a następnie zapytałem się jego wiedzmińskim językiem czy wie kim jestem. Chciałem wzbudzić w jego sercu niepokój, ale wiedziałem że, nie mogę przeginać ze względu na to że, może mnie łatwo i boleśnie zabić swoim srebrnym mieczem na potwory. Odparł mi tak:
- Nie wiem, lecz wyczuwam w Tobie potęgę magii.
- Czego tu szukasz? - spytałem po czym, zamieniłem się z trudem w Wiedźmina.
- Szukam miasta i potworów, takich jak Wy - powiedział bez cienia jakichkolwiek uczuć.
- O ile wiem w pobliżu nie ma miasta, ale jest dużo potworów. Każdego rodzaju - odparłem i straciłem przytomność.
(Tak wygląda wiedzmin)
`````Eishra?``````
piątek, 18 kwietnia 2014
od Nuki - cd. Raian; do Raian
Nie chciałem zostawić jej samej, lecz wiedziałem, że tak będzie
najlepiej. Musiała teraz pobyć sama i wszystko sobie od nowa przemyśleć.
Westchnąłem ciężko i usiadłem nad brzegiem jeziorka.
Minęła jakaś godzina, a ona nadal nie wracała. Postanowiłem, że teraz już muszę jej poszukać. Wstałem i pobiegłem jej szukać.
Po kilku minutach odnalazłem ją przy moczarach. Siedziała tam ze spuszczoną głową. Podszedłem do niej po cichu i usiadłem obok, obejmując ją.
- Co się stało? - szepnąłem.
- Nic... Ja... - łkała. - Ja zrobiłam coś strasznego... Nie chciałam... Ja...
- Cii... - chwyciłem ją za łapę. - Nie płacz. Nie będziemy teraz o tym rozmawiali. To było kiedyś, Raian... Teraz wszystko jest inaczej. Zapomnij o tym, co było. Ważne jest to, co będzie.
Raian?
Minęła jakaś godzina, a ona nadal nie wracała. Postanowiłem, że teraz już muszę jej poszukać. Wstałem i pobiegłem jej szukać.
Po kilku minutach odnalazłem ją przy moczarach. Siedziała tam ze spuszczoną głową. Podszedłem do niej po cichu i usiadłem obok, obejmując ją.
- Co się stało? - szepnąłem.
- Nic... Ja... - łkała. - Ja zrobiłam coś strasznego... Nie chciałam... Ja...
- Cii... - chwyciłem ją za łapę. - Nie płacz. Nie będziemy teraz o tym rozmawiali. To było kiedyś, Raian... Teraz wszystko jest inaczej. Zapomnij o tym, co było. Ważne jest to, co będzie.
Raian?
od Aceiro - cd. Racana; do Racana
Uśmiechnąłem się figlarnie. W moich oczach zatańczyły ogniki.
- A co z Czarną Magią? - spytałem.
- No... - basior wpatrywał się we mnie. - Nią akurat nie władam...
- To dobrze - zaśmiałem się, wprowadzając basiora w jeszcze większy niepokój.
- A... - zawahał się. - A ty? Władasz nią?
- Nie, nie władam - uśmiechnąłem się, a basior odetchnął z ulgą.
- To o co ci chodzi?
- Mi? Nieważne... - powiedziałem.
Basior był zdezorientowany. Tak naprawdę chodziło mi tylko o to, aby się bał. Myślał, że mówię na serio. Zaśmiałem się i utworzyłem za plecami kulę energii.
- Patrz! - wskazałem niebo, a Racan i Asoka automatycznie odwrócili tam wzrok
W tym momencie rzuciłem kulą energii w basiora. Ten zawył, lecz go to nie bolało. Teraz zamiast futra miał czarne, zwęglone, posklejane „coś”. Parsknąłem śmiechem. Nawet Asoka zaczęła się śmiać.
Racan??
- A co z Czarną Magią? - spytałem.
- No... - basior wpatrywał się we mnie. - Nią akurat nie władam...
- To dobrze - zaśmiałem się, wprowadzając basiora w jeszcze większy niepokój.
- A... - zawahał się. - A ty? Władasz nią?
- Nie, nie władam - uśmiechnąłem się, a basior odetchnął z ulgą.
- To o co ci chodzi?
- Mi? Nieważne... - powiedziałem.
Basior był zdezorientowany. Tak naprawdę chodziło mi tylko o to, aby się bał. Myślał, że mówię na serio. Zaśmiałem się i utworzyłem za plecami kulę energii.
- Patrz! - wskazałem niebo, a Racan i Asoka automatycznie odwrócili tam wzrok
W tym momencie rzuciłem kulą energii w basiora. Ten zawył, lecz go to nie bolało. Teraz zamiast futra miał czarne, zwęglone, posklejane „coś”. Parsknąłem śmiechem. Nawet Asoka zaczęła się śmiać.
Racan??
od Keiry - cd. Aceiro; do Aceiro
Oddychałam głęboko wpatrując się w błękitnoszarą masę wody ponad nami. Gdzieś tam, wysoko ponad światem, górował księżyc srebrząc jasną poszlaką taflę morza. Tutaj, na dnie, byłam tylko ja, Aceiro i to dziwne stworzenie, przypominające po trochu konia, po trochu rybę. Jego silne, muskularne przednie nogi młóciły wodę jakby walczył z nieistniejącym nurtem, a rozwiana, dzika grzywa opadała na oczy. W miejscu, gdzie koński tułów przechodził w rybi ogon skóra lśniła nieziemsko pokryta gęstą siateczką delikatnych, lecz twardych łusek. Silne płetwy rozgarniały wodę kiedy koń poruszał się do przodu. Jednak w jego zachowaniu było coś dziwnego. Jakby niezależna, wolna natura została zamknięta w przyciasnej klatce. Zwierzę wykonywało dziwne manewry unosząc wojowniczo przednie nogi i potrząsając łbem. Ogon nieustająco uderzał w wodę, broniąc się jakby przed napastnikiem.
- On się boi - wymamrotałam. Aceiro spojrzał na mnie zdziwiony.
- Skąd wiesz? - zmarszczył brwi. - Wygląda raczej na agresywnego.
Oderwałam na chwilę wzrok od konia i rzuciłam szybkie spojrzenie ku Aceiro.
- Spójrz na niego - powiedziałam spokojnie. - Może i wydaje się agresywny, ale jeśli nawet jest, to z czegoś to musi wynikać. Najprawdopodobniej to zachowanie ma podłoże w psychice zwierzęcia - na przykład, a raczej na pewno - w strachu. Gdyby był po prostu zły, nie widać by było co chwila białek jego oczu, Aceiro - przekonywałam wilka. - Jeśli się czegoś boi, musimy go uspokoić. Jeszcze sobie zrobi krzywdę, biedaczysko.
Basior nie wyglądał co prawda na zachwyconego tym pomysłem, ale skinął głową.
- Co proponujesz zrobić?
- Musimy do niego podejść - poinstruowałam. - Co prawda dzięki żywiołowi, może poruszać się bez oporu, ale i tak róbmy to powoli, żeby się nie zdenerwował.
Ruszyliśmy, ale nie nadchodziliśmy z ukrycia, żeby swym pojawieniem się nie zestresować magicznego zwierzęcia. Podchodząc, przemawiałam do niego łagodnie, ale mimo to koń szarpał się jakby na niewidocznym uwiązie...
Nagle klasnęłam w łapy. To jest to! On musi być po prostu przywiązany!
Uradowana swym odkryciem zbliżyłam się do stworzenia, lecz nagle poczułam ogłuszający ból w głowie. Obezwładniona runęłam w ciemność.
Aceiro? =3
- On się boi - wymamrotałam. Aceiro spojrzał na mnie zdziwiony.
- Skąd wiesz? - zmarszczył brwi. - Wygląda raczej na agresywnego.
Oderwałam na chwilę wzrok od konia i rzuciłam szybkie spojrzenie ku Aceiro.
- Spójrz na niego - powiedziałam spokojnie. - Może i wydaje się agresywny, ale jeśli nawet jest, to z czegoś to musi wynikać. Najprawdopodobniej to zachowanie ma podłoże w psychice zwierzęcia - na przykład, a raczej na pewno - w strachu. Gdyby był po prostu zły, nie widać by było co chwila białek jego oczu, Aceiro - przekonywałam wilka. - Jeśli się czegoś boi, musimy go uspokoić. Jeszcze sobie zrobi krzywdę, biedaczysko.
Basior nie wyglądał co prawda na zachwyconego tym pomysłem, ale skinął głową.
- Co proponujesz zrobić?
- Musimy do niego podejść - poinstruowałam. - Co prawda dzięki żywiołowi, może poruszać się bez oporu, ale i tak róbmy to powoli, żeby się nie zdenerwował.
Ruszyliśmy, ale nie nadchodziliśmy z ukrycia, żeby swym pojawieniem się nie zestresować magicznego zwierzęcia. Podchodząc, przemawiałam do niego łagodnie, ale mimo to koń szarpał się jakby na niewidocznym uwiązie...
Nagle klasnęłam w łapy. To jest to! On musi być po prostu przywiązany!
Uradowana swym odkryciem zbliżyłam się do stworzenia, lecz nagle poczułam ogłuszający ból w głowie. Obezwładniona runęłam w ciemność.
Aceiro? =3
czwartek, 17 kwietnia 2014
od Aceiro - cd. Keiry; do Keiry
Chwyciłem ją za łapę i wciągnąłem pod wodę. Keira na początku patrzyła na mnie otępiałym wzrokiem, lecz gdy tylko zaczerpnąłem powietrza, ona zrobiła to samo i się rozluźniła. Płynęliśmy jeszcze przez parę minut, aż naszym oczom ukazała się piękna, podwodna kraina. Keira aż otworzyła usta ze zdziwienia, lecz ja zamknąłem je namiętnym pocałunkiem.
Popłynęliśmy jeszcze odrobinę w dół, aż nasze łapy zetknęły się z delikatnym, miękkim i jaskrawożółtym piaskiem. Uśmiechnąłem się do Keiry, a ona to odwzajemniła.
- Chodź za mną... – szepnąłem.
Wadera kiwnęła głową. Zapewne, gdybyśmy nie władali nad żywiołem wody, nie zrozumielibyśmy się. Nie moglibyśmy nawet oddychać...
Ruszyłem przed siebie, a Keira podążała za mną. Widziałem, że wadera czuje podniecenie. Uśmiechnąłem się do niej szeroko. Zacząłem ją oprowadzać.
- ... Tu z kolei jest świątynia – mówiłem. - ...A tu, jak widzisz, bawią się młode, podwodne stworzenia – tłumaczyłem
Wszędzie pełzały przedziwne stwory. Pełzały, pływały. Miały różne kształty i kolory. Jedne świeciły, inne wyróżniały się swoją wielkością. Zawyłem krótko, a po chwili odpowiedział mi głuchy głos, który należał do jednego z podwodnych ssaków. Całą krainę przysłonił cień, po czym podpłynęło do nas jedno z największych stworzeń wodnych. Ogromny, przepiękny Płetwal Błękitny. Keira otworzyła szeroko oczy. Wskoczyłem na grzbiet ssaka i ruchem łapy nakazałem jej zrobić to samo. Po chwili Keira siedziała i opierała mi swój łebek na ramieniu. Westchnęła, zachwycona.
~*~
Pomogłem waderze zeskoczyć z ssaka. Uśmiechnąłem się do niej. Nie potrzebowaliśmy słów. Pobiegłem przed siebie, walcząc z oporem wody. Keira pognała moim śladem.
~*~
Zaczailiśmy się w przepięknej, kolorowej rafie. Wadera uśmiechała się pod nosem. Zresztą ja również. Przed nami rozlegało się pasmo skał lodowych. Dwa pasma skał lodowych, między którymi pasło się.... coś. A dokładnie mistyczne, błękitno - granatowo - niebieskie stworzenie. Niby to koń, niby ryba. Oczy zwierzęcia szkliły się, gdy zarzucał swoim potężnym łbem.
Nie ruszaliśmy się. Nie wydawaliśmy dźwięków, tylko, zachwyceni, przyglądaliśmy się mu. Spojrzałem na moją ukochaną i trąciłem ją leciutko nosem. To jedyny ruch jaki wykonałem w ciągu ostatnich paru minut.
> Keira? :3
Popłynęliśmy jeszcze odrobinę w dół, aż nasze łapy zetknęły się z delikatnym, miękkim i jaskrawożółtym piaskiem. Uśmiechnąłem się do Keiry, a ona to odwzajemniła.
- Chodź za mną... – szepnąłem.
Wadera kiwnęła głową. Zapewne, gdybyśmy nie władali nad żywiołem wody, nie zrozumielibyśmy się. Nie moglibyśmy nawet oddychać...
Ruszyłem przed siebie, a Keira podążała za mną. Widziałem, że wadera czuje podniecenie. Uśmiechnąłem się do niej szeroko. Zacząłem ją oprowadzać.
- ... Tu z kolei jest świątynia – mówiłem. - ...A tu, jak widzisz, bawią się młode, podwodne stworzenia – tłumaczyłem
Wszędzie pełzały przedziwne stwory. Pełzały, pływały. Miały różne kształty i kolory. Jedne świeciły, inne wyróżniały się swoją wielkością. Zawyłem krótko, a po chwili odpowiedział mi głuchy głos, który należał do jednego z podwodnych ssaków. Całą krainę przysłonił cień, po czym podpłynęło do nas jedno z największych stworzeń wodnych. Ogromny, przepiękny Płetwal Błękitny. Keira otworzyła szeroko oczy. Wskoczyłem na grzbiet ssaka i ruchem łapy nakazałem jej zrobić to samo. Po chwili Keira siedziała i opierała mi swój łebek na ramieniu. Westchnęła, zachwycona.
~*~
Pomogłem waderze zeskoczyć z ssaka. Uśmiechnąłem się do niej. Nie potrzebowaliśmy słów. Pobiegłem przed siebie, walcząc z oporem wody. Keira pognała moim śladem.
~*~
Zaczailiśmy się w przepięknej, kolorowej rafie. Wadera uśmiechała się pod nosem. Zresztą ja również. Przed nami rozlegało się pasmo skał lodowych. Dwa pasma skał lodowych, między którymi pasło się.... coś. A dokładnie mistyczne, błękitno - granatowo - niebieskie stworzenie. Niby to koń, niby ryba. Oczy zwierzęcia szkliły się, gdy zarzucał swoim potężnym łbem.
Nie ruszaliśmy się. Nie wydawaliśmy dźwięków, tylko, zachwyceni, przyglądaliśmy się mu. Spojrzałem na moją ukochaną i trąciłem ją leciutko nosem. To jedyny ruch jaki wykonałem w ciągu ostatnich paru minut.
> Keira? :3
środa, 9 kwietnia 2014
od Rick' a - cd. Belli; do Belli
- Co mam zrobić? - pytałem samego siebie. Była wtulona we mnie - Bella...
Natalie natomiast warczała na mnie, nie słuchałem jej, czułem żal i
słabość.
- Bella...
- Tak?
- Kochasz mnie? Czy jesteś ze mną z przymusu?
Bella?
- Bella...
- Tak?
- Kochasz mnie? Czy jesteś ze mną z przymusu?
Bella?
niedziela, 6 kwietnia 2014
Nowy wilk!
Imię: Sheo (czyt. Szijo), Władca Wszechświata
Płeć: Basior Wiek: 4 lata Cechy: Szarmancki, opiekuńczy, stanowczy, odważny, inteligentny, charyzmatyczny. Stanowisko: Zwykły mag Żywioł: Ogień, ziemia Moce: związane z żywiołami, zna ogrom zaklęć i klątw (wszystkich rodzajów), wizje z przeszłości i przyszłości i teraźniejszości, wychodzenie i wchodzenie do swojego ciała( jego dusza w tym czasie może przejąć kontrolę nad innym ciałem(opętać go) i później wrócić do swojego dawnego ciała), czytanie w myślach, przemiana w smoka i jednorożca( posiada wtedy dodatkowe moce), władanie wszechświatem( sprowadzanie Czarnej Dziury itp.) Patron: Univers Partnerka: Szuka Rodzina: Siostra - Eishra, rodzice i wataha zniknęli. Historia: W swojej byłej watasze był uczony na najwyższej klasy maga. Zdawał w wieku 2 lat. Gdy miał pokazać ostatnie zaklęcie ( w tym najtrudniejsze) . W tym samym czasie znalazł się w nieznanym mu miejscu. Przez kilka lat podróżował po świecie spotykając się z magami i czarownikami którzy nauczyli do wielu zaklęć i klątw. Pokazywali mu jak używać jego mocy i kiedy je wykorzystwać (jako smok i jednorożec). Gdy poznał całą wiedzę zaczął szukać swoją rodzinę (a przynajmniej siostrę i watachę). I odnalazł Eishre. Towarzysz: - Właściciel: ~Lou~ Jako smok: Jako jednorożec: Gdy ma wizję, lub korzysta ze swoich mocy (tych kosmicznych) |
|
Od Eishry - do Sheo
Musiałam sobie wszystko poukładać... Rozpoczynałam nowy rozdział w moim życiu. Lucius spał w swojej tajemnej jaskini, której za żadne skarby nie chciał mi jej pokazać. Byłam sama w lesie. Położyłam się na aksamitnej trawie i zaczęłam rozmyślać o życiu i śmierci. O nieśmiertelności też.
- Nieśmiertelność to dar czy przekleństwo? - rozmyślałam.
Nie wiem po co i na co ale znów poszłam ale na otwartą przestrzeń. Zawsze się jej bałam. Stanęłam na środku, zamknęłam oczy i wsłuchałam się w dźwięki otaczające mnie. Ale zamiast usłyszeć te wszystkie piękne melodie usłyszałam trzepot skrzydeł smoka. Błyskawicznie wzięłam się w garść. Spojrzałam w górę i zobaczyłam to czego się spodziewałam. Smoka. Ale zamiast uciekać zaczełam myśleć o Sheo. To mój brat. Kiedy go ostatni raz widziałam, to życzył mi powodzenia w polowaniu Alf. Bestia była wysoko na niebie i latała nade mną w kółko. Zaczęła powoli zniżać się na dół , a ja myślałam jak mój brat kochał te stworzenia. Smok po jakimś czasie całkowicie zleciał na ziemię i wlepił we mnie swe przepiękne ślepia.
Widać było gołym okiem że, chce mnie zabić.
- Sheo - szepnęłam tak cicho że, ledwie sama siebie słyszałam.
Betia gwałtownie się zatrzymała. Zmieniła się w wilka i powiedziała:
- Eishra?
-Tak, a ty Sheo? - wymamrotałam.
Wilk podszedł do mnie i przytulił.
- Tak, jestem Sheo- powiedział.
^^^^^^^Sheo?^^^^^^^^
- Nieśmiertelność to dar czy przekleństwo? - rozmyślałam.
Nie wiem po co i na co ale znów poszłam ale na otwartą przestrzeń. Zawsze się jej bałam. Stanęłam na środku, zamknęłam oczy i wsłuchałam się w dźwięki otaczające mnie. Ale zamiast usłyszeć te wszystkie piękne melodie usłyszałam trzepot skrzydeł smoka. Błyskawicznie wzięłam się w garść. Spojrzałam w górę i zobaczyłam to czego się spodziewałam. Smoka. Ale zamiast uciekać zaczełam myśleć o Sheo. To mój brat. Kiedy go ostatni raz widziałam, to życzył mi powodzenia w polowaniu Alf. Bestia była wysoko na niebie i latała nade mną w kółko. Zaczęła powoli zniżać się na dół , a ja myślałam jak mój brat kochał te stworzenia. Smok po jakimś czasie całkowicie zleciał na ziemię i wlepił we mnie swe przepiękne ślepia.
Widać było gołym okiem że, chce mnie zabić.
- Sheo - szepnęłam tak cicho że, ledwie sama siebie słyszałam.
Betia gwałtownie się zatrzymała. Zmieniła się w wilka i powiedziała:
- Eishra?
-Tak, a ty Sheo? - wymamrotałam.
Wilk podszedł do mnie i przytulił.
- Tak, jestem Sheo- powiedział.
^^^^^^^Sheo?^^^^^^^^
sobota, 5 kwietnia 2014
Od Racana - cd. Aceiro; do Aceiro
No tak. Aceiro jeszcze nie wyjrzał z dziecięcych docinków, pomyślałem. W sumie ja chyba też.
- Ej, Aceiro - odezwałem się, próbując zamaskować rumieniec na moim pysku.
- Co? - spytał basior, cały rozbawiony.
Uśmiechnąłem się figlarnie do Asoki i wysłałem jej myśl przez umysł:
Zostań. Za chwilę wrócimy.
Asoka kiwnęła głową, wiedząc, że chcę nauczyć Aceiro moresu.
- Aceiro, twoimi żywiołami są woda i elektryczność. Nie boisz się... ognia?
- Woda zawsze poskramia ogień i gasi wszelkie nadzieje - mruknął basior. - Z kolei twoimi żywiołami są lód i woda.
- Tak, to prawda - mruknąłem i wezwałem magię. W moich łapach zajaśniała kulka ognia, jednak rzuciłem czar rozpraszający uwagę Aceiro, by nie zauważył płomieni. Rzuciłem zaklęcie na kulę ognia, by nie dawało się zgasić.
- Diverti! - syknąłem.
Jednak Aceiro zdawał się niczego nie widzieć.
- Aceiro! - krzyknąłem. - Łap!
Rzuciłem basiorowi kulę, która uderzyła go w pierś. Na szczęście nie oparzył go. Aceiro wskoczył do jeziora, chcąc ugasić kulę. W panice, skakał po jeziorze i brzegu.
Z uśmiechem zgasiłem kulę na odległość magią. Aceiro zatrzymał się gwałtownie z wyrazem zdezorientowania na pysku.
- Widzisz - uśmiechnąłem się - całkiem dobrze władam magią.
Aceiro?
- Ej, Aceiro - odezwałem się, próbując zamaskować rumieniec na moim pysku.
- Co? - spytał basior, cały rozbawiony.
Uśmiechnąłem się figlarnie do Asoki i wysłałem jej myśl przez umysł:
Zostań. Za chwilę wrócimy.
Asoka kiwnęła głową, wiedząc, że chcę nauczyć Aceiro moresu.
- Aceiro, twoimi żywiołami są woda i elektryczność. Nie boisz się... ognia?
- Woda zawsze poskramia ogień i gasi wszelkie nadzieje - mruknął basior. - Z kolei twoimi żywiołami są lód i woda.
- Tak, to prawda - mruknąłem i wezwałem magię. W moich łapach zajaśniała kulka ognia, jednak rzuciłem czar rozpraszający uwagę Aceiro, by nie zauważył płomieni. Rzuciłem zaklęcie na kulę ognia, by nie dawało się zgasić.
- Diverti! - syknąłem.
Jednak Aceiro zdawał się niczego nie widzieć.
- Aceiro! - krzyknąłem. - Łap!
Rzuciłem basiorowi kulę, która uderzyła go w pierś. Na szczęście nie oparzył go. Aceiro wskoczył do jeziora, chcąc ugasić kulę. W panice, skakał po jeziorze i brzegu.
Z uśmiechem zgasiłem kulę na odległość magią. Aceiro zatrzymał się gwałtownie z wyrazem zdezorientowania na pysku.
- Widzisz - uśmiechnąłem się - całkiem dobrze władam magią.
Aceiro?
środa, 2 kwietnia 2014
Od Raian - cd. Nuki; do Nuki
Gdy skończyliśmy posiłek nastał zmrok. Poszliśmy na polanę, po czym położyliśmy się na trawie. Patrzyliśmy na gwiazdy i wymyślaliśmy przeróżne konstelacje.
- Popatrz, to wygląda jak biegnący wilk - powiedział Nuka.
- O, a ta jak mały króliczek - odpowiedziałam. - Ale to fajne!
- Jak to, nigdy nie patrzyłaś w gwiazdy? Ja robiłem to często z moim ojcem, gdy jeszcze żył.
- Ja... Mój ojciec zginął, gdy byłam mała, a matka została wypędzona. Nie miałam rodzeństwa. Ja miałam być przyszłym przywódcą naszej watahy. Ale musiałam uciekać, bo zrobiłam coś strasznego. Przez to nie mogę wrócić.
- Dlaczego? Przecież miałaś być alfą. Co się stało?
- Nie chcę o tym mówić. To już przeszłość i nie chcę do niej wracać, jasne ?
- Dobrze, skoro nie chcesz, to nie mówmy o tym.
- A i nikt nie może się o tym dowiedzieć. Wszyscy myślą, że napadła nas wroga wataha, lecz to tylko kłamstwo. Nikt nie może się dowiedzieć pamiętaj, nikt. Muszę już iść, cześć - dodałam szybko i uciekłam
Nuka został na polanie, a ja biegłam przez las. Nie wiedziałam dokąd, chciałam uciec przed wspomnieniami. Nienawidziłam siebie za to co zrobiłam, niestety to była moja wina. Miałam nadzieję, że zapomnę, ale nie mogłam.
Nuka ?
- Popatrz, to wygląda jak biegnący wilk - powiedział Nuka.
- O, a ta jak mały króliczek - odpowiedziałam. - Ale to fajne!
- Jak to, nigdy nie patrzyłaś w gwiazdy? Ja robiłem to często z moim ojcem, gdy jeszcze żył.
- Ja... Mój ojciec zginął, gdy byłam mała, a matka została wypędzona. Nie miałam rodzeństwa. Ja miałam być przyszłym przywódcą naszej watahy. Ale musiałam uciekać, bo zrobiłam coś strasznego. Przez to nie mogę wrócić.
- Dlaczego? Przecież miałaś być alfą. Co się stało?
- Nie chcę o tym mówić. To już przeszłość i nie chcę do niej wracać, jasne ?
- Dobrze, skoro nie chcesz, to nie mówmy o tym.
- A i nikt nie może się o tym dowiedzieć. Wszyscy myślą, że napadła nas wroga wataha, lecz to tylko kłamstwo. Nikt nie może się dowiedzieć pamiętaj, nikt. Muszę już iść, cześć - dodałam szybko i uciekłam
Nuka został na polanie, a ja biegłam przez las. Nie wiedziałam dokąd, chciałam uciec przed wspomnieniami. Nienawidziłam siebie za to co zrobiłam, niestety to była moja wina. Miałam nadzieję, że zapomnę, ale nie mogłam.
Nuka ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)