Patrzyłem, jak basior łapczywie pochłania mięso. Gdy tylko na chwilę przerwał, zaśmiałem się, widząc jego napchane jedzeniem policzki. Siedziałem jeszcze chwilę, a gdy już dokończył, skoczyłem na niego. Racan, zdezorientowany, krzyknął. Zaśmiałem się i zaczęliśmy się bić – to znaczy bawić. Przez chwilę byliśmy jak szczeniaki, które próbują nawzajem zdobyć podziw wśród rówieśników. Racan, bezmyślnie, zaczął biec w stronę rzeki. Najwyraźniej zapomniał, że tam ja mam przewagę. Skoczyłem, łapiąc jego ogon. Potoczyliśmy się na sam dół, wpadając do rzeki.
Racan? Brak weny x(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz