czwartek, 22 maja 2014

od Incantaso - cd. Hondo; do Hondo

Obudziło mnie ciche tykanie. Im bardziej starałam się na powrót pogrążyć we śnie, tym ono bardziej narastało, jednak ja ciągle uparcie je ignorowałam. Dopiero kiedy przerodziło się w tubalne tupanie otworzyłam zaspane oczy.
- Dzień dobry - usłyszałam za swoimi plecami. Niechętnie odwróciłam głowę w tamtym kierunku, lecz kiedy zobaczyłam Hondo nagle cała moja niechęć znikła, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Czemu mnie wcześniej nie obudziłeś? - spytałam z wyrzutem. 
Wilczur tylko się zaśmiał.
- Budzę cię od co najmniej pół godziny - odparł rozbawiony. Chwilę jeszcze wpatrywałam się w niego lekko zirytowana, po czym westchnęłam.
- Nie jestem w stanie się na ciebie złościć - mruknęłam tonem obrażonego szczeniaka. - To niesprawiedliwe - poskarżyłam się.
- Ależ co jest niesprawiedliwe? - Hondo zbliżył się do mnie i pocałował. Kiedy w końcu się od siebie odsunęliśmy rzuciłam mu spojrzenie pełne zadowolenia, a zarazem irytacji. 
- To - odparłam, całując go jednocześnie - że możesz mną manipulować. To skandaliczne. Żyjemy w wolnym państwie, gdzie niewolnictwo jest zakazane. 
Oparłam głowę o jego ramię i mimowolnie westchnęłam.
- Przykro mi to przyznać, ale cię kocham - mruknęłam. Wilczur tylko się roześmiał, a na jego wargi wypełzł łobuzerski uśmieszek.
- Ja ciebie też - spojrzał na mnie z oddaniem - w tym, że mi akurat nie jest przykro. 
Uśmiechnęłam się mimowolnie. 
- Czy tylko mnie ta rozmowa wydaje się dziwna? - wyszczerzyłam zęby. - W normalnych parach nie ma takich dylematów.
- A bo my niby jesteśmy normalną parą? - Hondo posłał ku mnie najpiękniejszy ze swoich uśmiechów. - Chodźmy lepiej zapolować.

Hondo? <3 Wena (*)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz