- Czyżby mój niepokonany rycerz się o mnie martwił? - szepnęłam, unosząc kąciki ust w półuśmiechu.
Aceiro nic nie odpowiedział, pochylił tylko głowę, jakby w oczekiwaniu. Staliśmy tak jakiś czas, on wpatrzony w dół, a ja w niego. Po chwili, która zdawała się ciągnąć godzinami, chłopak podniósł głowę i spojrzał prosto w moje oczy. Widząc uczucie, jakie się w nich kryło zaparło mi dech w piersi, jakby ktoś uderzył mnie weń spiżowym młotem. Trwałam tak, wpatrując się w te nieziemsko piękne oczy, skrywające miłość, oddanie i lojalność.
- Aceiro… - wymamrotałam, czyniąc niepewnie jeden krok do przodu. Uśmiechnął się tylko delikatnie, i wyciągnął ku mnie rękę. Przyjęłam ją, z mimowolnym wahaniem. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i pocałował zachłannie. Nie przerywając, zaczął płynąć w stronę świata. Drżąc z podekscytowania oddałam pocałunek i trzymając go ciągle za rękę jęłam poruszać się w górę. Zatraceni, ledwo zauważyliśmy, kiedy nasze głowy przebiły powierzchnię wody i owionął nas chłodny, orzeźwiający wiatr. Nie zwracaliśmy uwagi na fale rozbijające się wokół nas, na ostre wiry szarpiące naszymi ciałami, deszcz spadający z nieba. Istnieliśmy tylko my, w środku tej całej walki żywiołów. Dwie istoty, kochające się nad miarę, przeznaczone dla siebie, i tylko dla siebie stworzone.
- Keira… - Aceiro na moment oderwał się ode mnie by zaczerpnąć oddechu.
- Kocham cię… - odparłam z mocą. Chłopak w odpowiedzi ponownie mnie pocałował. Jego wargi smakowały morzem, słoną wodą i wiatrem. Oczy, o pięknej barwie jadeitu zdawały się być zaszklone.
- Chodź - szepnął i pociągnął mnie ku niskiemu brzegowi. Kiedy nasze nogi, poczuły pod stopami piasek poczułam napływ nowej siły. Uśmiechnęłam się do Aceiro, a jemu w odpowiedzi błysnęły tajemniczo oczy.
Aceiro? ;3