piątek, 24 października 2014

od Keiry - cd. Aceiro; do Aceiro

W wietrze wyczuwało się złowrogą nutę. Ostre, natarczywe podmuchy szarpały moje włosy plącząc je i zasłaniając twarz. Oczy, załzawione z wysiłku utkwione były w nikłej linii horyzontu, na której - o niedolo - nie widać było nic ponad spalone wiatrem trawy i skarlałe, wysuszone krzewy jawiące się wśród tego pustkowia niczym kaleki. Zmarznięte, stwardniałe dłonie opierałam o gorącą, spienioną od potu szyję ogiera, ale co dziwne nie czułam rozgrzewającego ciepła konia, lecz pełznący od karku lodowaty powiew. Moje usta drżały, niczym w agonii, zgarbione plecy bolały, a tymczasem Zmienny galopował coraz wolniej. W pewnym momencie smukłe nogi ugięły się pod nim i runął na tą jałową ziemię, grzebiąc się w tumanach pyłu i piachu. Dysząc spazmatycznie wyswobodziłam przygniecioną nogę spod ciała konia i przyklęknęłam przy nim. Zlęknione serca biły w jednym, tym samym, przestraszonym rytmie. Oddechy zmieniały się w parę, oczy pełne łez wysiłku, wiatr szarpiący nasze ciała. 

Za to ostatnie poświęcenie.

Wyciągnęłam ciężki, spiżowy sztylet.
Błagalne spojrzenie Zmiennego.

Powoli oddychając wyjęłam go z pochwy.
Niedowierzenie.

Spojrzałam w tą samą, niezmienioną przez czas głownię zastanawiając się ile czasu minęło od kiedy ostatni raz go używałam.
Niepokój.

Chyba dużo.
Rozdzierające, proszące rżenie.

Wstałam i uniosłam sztylet do góry. 
- To dla twojego dobra, Nihet. 
- Zdrajczyni.

Zdecydowałam. Wystarczył szybki ruch ręką i biała, prosta szata, w którą byłam odziana rozpadła się na dwa strzępy. Chłód szybko objął nagą skórę, zadrżałam, a w moich oczach pojawiły się łzy. Ogier zarżał cicho, z ulgą i wybaczeniem, a ja podniosłam opadłą tkaninę i narzuciłam ją na spocony grzbiet konia. 
- Żegnaj, Nihet - pocałowałam go w chrapy i spojrzałam na horyzont. Jak ja - naga, zziębnięta i bezbronna miałam uratować Aceiro? Rozwiązanie pojawiło się błyskawicznie. Przecież jestem też wilkiem… 
Już na czterech nogach ruszyłam pędem w kierunku urwiska. Nie robiłam nic sobie z wiatru, zimna ani strachu. Podołałam próbie, a teraz muszę po prostu znaleźć Aceiro. Wszystko będzie dobrze.

Aceiro? Kompletny brak weny… Nie wiem co piszę ;(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz